-
Może jest u Erin. - zaproponował spokojnym głosem Jerah.
-
Nie ma mowy, ostatnio przyniosła jego rzeczy do Hellhouse'a. -
zaprzeczył Izzy z papierosem w ustach.
-
To jakaś nowość, że się pokłócili? - zakpił Slash, siedząc
na czarnym fotelu w salonie Harrisonów.
-
W sumie masz rację. - zatwierdził po chwili szatyn. - Ktoś wie
gdzie ona mieszka?
-
Byłem u niej raz z Axlem. - Duff nie zmieniał swojej pozycji od 15
minut; ciągle patrzył w nieokreślony punkt.
-
To fantastycznie, kto jedzie? - Stradlin klasnął w dłonie,
zrywając się z krzesła.
-
Ja mogę pojechać. - Slash podniósł rękę od niechcenia, robią
przy tym obojętną minę.
-
To Wy we dwójkę jedźcie do Erin, a my zadzwonimy do Judy.
Basista
owszem, wstał, ale nie odezwał się ani słowem. Mulat popatrzył
na rytmicznego pytająco, a w odpowiedzi uzyskał tylko wzruszenie
ramionami. Pokręcił z dezaprobatą głową, a następnie ciągnąc
za sobą McKagana, wyszedł z domku.
-
Axl i Duff obrażeni, Steven w szpitalu... Czy my naprawdę jesteśmy
przeklęci? - mruknął Izzy. - Dobra panowie, bierzmy się do
roboty.
***
-
Tu w prawo. - oznajmił basista.
-
Jesteś pewien? - upewniał się Slash, siedząc za kierownicą.
-
Tak.
Dzięki
wspaniałej pamięci McKagana, udało im się dojechać do domu Erin.
Średniej wielkości domek, znajdujący się niedaleko plaży,
idealnie odzwierciedlał duszę dziewczyny. Przynajmniej od zewnątrz.
-
Cześć Erin. - przywitał się Mulat, wymuszając na sobie przyjazny
uśmiech.
-
Hej. - brunetka opierała się o drzwi, z ciekawością przyglądając
się muzykom. - Po co przyjechaliście?
-
Jest może u Ciebie Axl?
Dziewczyna
najpierw spojrzała niechętnie na Hudsona, a następnie wzrok
przeniosła na milczącego Duffa.
-
Nie i nie będzie. - syknęła, po czym zdenerwowana trzasnęła
drzwiami.
-
Idziesz? - wymamrotał gitarzysta, czekając przy aucie i obserwując
blondyna. - Wolisz stać tak na tym deszczu? Spoko.
-
Zamknij się. - warknął cicho, tkwiąc pod oknem.
-
Stary, o co Ci chodzi? Wiem, że Erin jest ładna, ale... - zaczął
Saul, uważnie przyglądając się poczynaniom przyjaciela.
-
Chodź. - machnął ręką.
Gitarzysta
stał przez chwilę zmieszany, rozglądając się na boki, ale w
końcu podszedł do basisty. Nie za bardzo wiedział, na co ma
zwrócić uwagę więc patrzył raz na McKagana, a raz na okno.
-
Co mam słyszeć? - Mulat zmarszczył brwi, patrząc kompletnie
zidiociałym wzrokiem.
Blondyn
wywrócił oczami, machnął dłonią, a następnie powrócił do
swojej tajemniczej pozycji.
***
Gdy
Gunsi wrócili do domu Harrisonów, zastali jedynie skołowanego
Jeffa. Siedział zamyślony na zacienionym fotelu z niepalącym się
papierosem w ustach.
-
Izzy? Gdzie reszta? - spytał Slash, widząc pustki w kuchni,
pokojach i wszędzie gdzie tylko zdołał zajrzeć.
-
W szpitalu. - odpowiedział mu powoli po chwili milczenia.
Ton
jakim wypowiedział te słowa, wskazywał na jakąś nieprzyjemną, a
może i straszną sprawę.
-
Dlaczego?
Szatyn
wypuścił głośno powietrze, ale gdy napotkał niebezpieczne
spojrzenie McKagana, natychmiast powrócił myślami na Ziemię,
tłumacząc przyjaciołom sytuację.
-
Zadzwonili ze szpitala, ktoś znalazł Skarlet...
-
Naprawdę? Jedźmy do niej! - krzyknął uradowany Mulat, wbiegając
na górę po schodach.
Rytmiczny
pokiwał głową, na znak zgody, a już pięć minut później, byli
w drodze.
-
Skoro zaczęliśmy temat Skarlet, to gdzie ją znaleźli? - dopytywał
się McKagan.
-
Pracownicy...
-
Nie pytałem kto, tylko gdzie.
-
Na zapleczu The Roxy. - oznajmił oschle, odwracając głowę w
stronę okna.
Duff
zmarszczył brwi, zastanawiając się, jaki debil zostawia ofiarę na
zapleczu baru. Szczególnie tak popularnym. A co jeżeli to
specjalnie? Jeśli wszystko było zaplanowane i dopiero teraz zaczyna
się prawdziwe piekło?
-
Wysiadasz? - z namysłu wyrwało go pytanie Izziego, stojącego przy
drzwiach.
-
Ta. - mruknął cicho, prawie że niesłyszalnie.
Na
odpowiednie piętro dotarli po jakimś czasie – po drodze kupili
jedzenie w automacie, zajrzeli do toalety, a Duff uparł się, że
koniecznie potrzebuje kawy. Gdy nareszcie osiągnęli swój cel,
Slash stanął przed szybą z rozczarowaną miną.
-
Co ona tam robi? - jęknął zdesperowany, luźno opadając na białe,
szpitalne krzesło.
-
Leży. - burknął Jerah, siedząc z mało przyjemnym wyrazem twarzy.
-
Co powiedział lekarz? - zainteresował się Stradlin, spoglądając
co chwilę na kolegę w czarnych lokach.
-
Nic. - syknął Adam, w skupieniu obserwując siostrę.
-
Jak to? - zdziwił się blondyn, również analizując dziwne
zachowanie Mulata.
-
Nie było go tu. Jak przyszliśmy z sali wyszła pielęgniarka, też
nic nie powiedziała. - wyjaśnił zdenerwowanym głosem.
Siedzieli
w ciszy, rozmyślając nad stanem Skarlet, powodem dla którego
doktor znajduje się wszędzie, tylko nie tutaj. Duff chodził po
korytarzu z niewyraźnym wyrazem twarzy.
-
Słuchajcie, idę do Stevena, zobaczę jak się czuje. - nagle stanął
w miejscu.
-
Poczekaj, pójdę z Tobą. - wstał, spokojny już, Slash.
Popcorn
nie siedział sam – w sali byli jeszcze Charlie, Percy i Melisa.
-
Mówię Wam, to było takiej wielkości! - ekscytował się
perkusista, rozkładając ramiona najszerzej jak potrafi.
-
Cześć. - przywitali się Gunsi, stojąc w progu i obserwując
naturalny zaciesz blondyna.
-
Hej!
-
Jak tam, jak samopoczucie? - siedli na łóżku obok.
-
Rano byli u mnie Nikki z Mickiem, przynieśli trochę alkoholu, więc
teraz czuję się taaak zajebiście.- po minie Adlera, można było
mieć wątpliwości, czy chłopak aby na pewno jest czysty.
Gitarzysta
pokręcił głową, śmiejąc się w duszy. Cieszył go fakt, iż
jego przyjaciel wraca do zdrowia. Miał tylko nadzieję, że Steve
zapamięta to na długo i nie tknie dragów w najbliższym okresie.
-
Znaleźli Skarlet... - zaczął basista.
-
Naprawdę? - ożywiona czerwonowłosa, natychmiast podniosła się z
miejsca.
-
Tak, właśnie od niej... wracamy.
-
Jak się czuje? - spytał pałkarz ze zmartwieniem na twarzy i jakimś
dziwnym spokojem w głosie.
-
Jest nieprzytomna, a lekarz nie był na tyle łaskawy, aby przyjść
do sali. - burknął Saul, oglądając widoki za oknem.
Gdy
Slash z Melisą powrócili do Harrison, jej brat stał z wyrazem
twarzy, którego jeszcze nie znali.
-
Co się dzieje? - szepnął Hudson, przechodząc koło Jeraha.
-
Lekarz przyszedł. - odpowiedział mu równie cicho, jasnymi oczami
obserwując poczynania starszego medyka, który krzątał się po
całej sali, co chwile tłumacząc coś pielęgniarce. Stojąca obok
siostra, notowała wszystko, od czasu do czasu spoglądając na
mężczyznę w białym fartuchu.
Mulat
z dziewczyną zajęli miejsce obok skupionego Adama.
-
Jesteście z rodziny? - zapytał siwy lekarz, chowając długopis do
małej kieszonki.
-
Ja jestem. - zgłosił się brunet, cały czas stojąc z oczami
wlepionymi w doktora.
-
Zapraszam. - mężczyzna pewnym krokiem ruszył w stronę końca
korytarza.
***
-
Judy? Cześć! - przywitali się znajomi, ujrzawszy brunetkę w
wejściu do sali, w której aktualnie przebywał Adler.
-
Hej. - uśmiechnęła się dziewczyna z rozbawieniem patrząc na
perkusistę. - Co Ci się stało?
-
A wiesz... - machnął ręką. - … nieodpowiedni diler. -
dokończył.
Brown
pokiwała głową, ale nic nie odpowiedziała. Podała McKaganowi
zapalniczkę, gdy chłopak zaczął miotać się po całym
pomieszczeniu, szukając ognia.
-
Ah, bo Ty jeszcze nie wiesz! - wykrzyknął basista, usiłując
zapalić papierosa.
-
Czego? - Judy uważniej przyjrzała się przyjacielowi, który
skupiony był na odpaleniu fajki.
-
Skarlet wróciła. - wyseplenił.
-
Co?
-
Powiedział, że Skarlet wróciła. - wytłumaczył wesoło Steven,
przyglądając się całej tej sytuacji z nieukrywaną radością.
-
Zaraz, co... - dziewczyna z trudem przetwarzała informacje podane
przez perkusistę. - Tak po prostu sobie wróciła? - spytała z
''wtf'' na twarzy.
-
No nie do końca. - zaprzeczył Michael, który w końcu uporał się
z papierosem. - Pracownicy baru znaleźli ją na tyłach The Roxy.
-
Gdzie ona teraz jest?! - krzyknęła brunetka, wybiegając z sali jak
torpeda. Po chwili jednak wróciła, uzmysławiając sobie, że
przecież nie wie gdzie Harrison aktualnie przebywa.
***
-
… niedługo powinna się obudzić. - dokończył lekarz,
przekładając papiery z prawej na lewą stronę i odwrotnie. - Jest
tylko jeden problem... - splótł dłonie.
-
Jaki? - spytał natychmiast Adam, odzywając się pierwszy raz od 20
minut.
-
Niestety, ale to wszystko wpłynęło na zły stan zdrowia
dziewczyny, przez co ciąża jest zagrożona.
-
Ciąża? - powtórzył brunet. - Ale jaka ciąża? - zmieszanie
chłopaka, które namalowało się na jego twarzy, wpędziło
starszego doktora w głębokie refleksje.
-
Pan na pewno jest jej bratem?
-
Tak... - mruknął Harrison, wzrokiem i myślami będąc zupełnie
gdzie indziej.
Po
wyjściu z gabinetu, Adam nadal wyglądał na oszołomionego.
Czekający pod salą znajomi, od razu zauważyli niemrawy wyraz
twarzy przyjaciela.
-
Co się stało? - spytał Slash, obejmując jedną ręką Melisę w drugiej zaś, trzymając zimną puszkę Pepsi.
-
Jerah... - zwrócił się do wiecznie milczącego chłopaka,
siedzącego cały czas w tej samej pozycji. - Wiedziałeś, że
Skarlet jest w ciąży?
-
Nie powiedziała Ci? - szatyn spojrzał z niedowierzaniem na brata
dziewczyny.
Adam
pokręcił głową, a następnie opadł na krzesło obok znajomego.
-
Jak mogłeś nie wiedzieć, skoro już tyle razy w miesiącu chodziła
do lekarza? Rozmawiacie w ogóle w domu? - zdziwienie dalej nie
schodziło z Jeremiaha.
-
Rozmawiamy. - odparł cicho brunet, próbując poukładać myśli w
głowie.
-
Nie powiedział, kiedy może się wybudzić? - zapytała
czerwonowłosa, nie odrywając wzroku od szatynki.
-
Góra miesiąc.
-
Miesiąc?!
-
Co miesiąc? - na stojących przyjaciół, wpadła zdyszana Judy,
która biegła po korytarzach z prędkością światła.
-
Wybudzi się najpóźniej za miesiąc. - sprostował młody Harrison,
po czym z niewiadomych powodów, pokierował się w stronę schodów.
-
Aż miesiąc... - powtórzyła rozczarowana dziewczyna z wyraźnym
niezadowoleniem w głosie. - Właśnie, co z Axlem? - podniosła
głowę.
-
Nie wiem, nigdzie go nie ma. Zabrał papiery, wziął tabletki
nasenne i tyle. - wzruszył ramionami Mulat.
-
Skąd macie pewność, że to on wziął te papiery? - skrzywiła się
Melisa.
-
Jak nie on to kto?
-
No dobra, ale w takim wypadku, po co brał tabletki? - Brown poparła
pomysł Williams.
Slash
ponownie wzruszył ramionami, nie odpowiadając na pytanie. Zaczął
zastanawiać się nad propozycją dziewczyn. W końcu brzmiała nieco
sensownie.
-
Słuchajcie, ja się zbieram do domu, muszę się przespać... -
wstała Judy, tym samym przerywając, długo trwającą już, ciszę.
- Przyjadę jutro. Cześć.
Już
w progu budynku szpitalnego, na spokojnie wychodzącą brunetkę,
wpadł Axl.
-
Judy... Jest tu Skarlet i Steven? - spytał chłopak, co chwilę
przerywając, aby nabrać w płuca powietrze.
-
Tak... - odpowiedziała niepewnie, przyglądając się zmęczonemu
rudowłosemu. - Gdzie Ty byłeś?
-
Opowiem Wam wszystko, tylko nie teraz... Jutro! Przyjdź jutro do
Hellhousa. I nie mów nic chłopakom.
Dziewczyna
pokiwała głową, dalej stojąc z nieukrywanym szokiem. Adler leży
w szpitalu już od tygodnia, a on dopiero teraz się pojawił? I
dlaczego jest taki zmęczony, biegł w maratonie? Jezu, co się
dzieje z tymi ludźmi. Brown
była przekonana, że chodzi o Harrison, która w końcu znała jego
tajemnicę. Chłopak najwidoczniej nie był świadomy, iż całą
reszta, też zna prawdę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz